Poligrafia ślubna – co? kiedy? jak?

W związku z faktem, iż coraz częściej piszecie do mnie: “Natalia pomóż! Potrzebujemy zaproszeń ślubnych, i nie wiemy za co się złapać!” zdecydowałam się opublikować tekst, który przygotowałam dla wszystkich Par Młodych, które rozpoczynają organizację swojego wyjątkowego dnia <3. Mam nadzieję, że poste ten okaże się choć trochę pomocny i rozwieje ewentualne wątpliwości :).

Przejdźmy zatem do konkretów.

Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta i brzmi ona: “Im szybciej, tym lepiej”.

Jeżeli nie macie jeszcze pełnej listy gości – nie szkodzi.

Od rozpoczęcia projektu zaproszeń do wypełniania listy gości, (niezależnie od tego czy będzie to robione ręcznie czy komputerowo), jeszcze kawałek drogi przed nami ;). Listę gości dopniecie sobie w tzw. “międzyczasie”.

Czego zatem potrzebujemy, aby zacząć cokolwiek?

Przede wszystkim konkretów i informacji o:

  • a) inspiracjach i stylu – czyli najprościej mówiąc – muszę poznać Wasze oczekiwania i marzenia 🙂
  • b) jaki format zaproszeń rozważacie – i tutaj nie ma aż takiego “problemu” jak w przypadku podpunktu a), ponieważ możliwości tu są jakby ograniczone 😉 i tutaj raczej nikogo nie zaskoczę.

Proces projektowy przebiega zdecydowanie sprawniej jeżeli jesteście zdecydowani już na konkretny styl, np. rustykalny i kiedy macie przygotowane inspiracje np. z Pinteresta czy Instagrama.

Na co powinniście zwrócić uwagę:

  • na format zaproszeń (jaka wielkość, czy składane czy nie, jeśli tak, to po którym boku)
  • na kolorystykę i detale (np. biel i zieleń/koronki/piwonie/sukulenty, itd.)

Należy pamiętać o tym, aby nie zwlekać i nie odkładać zamówienia na poligrafię ślubną na ostatnią chwilę. Trzeba brać poprawkę na fakt, iż liczy się nie tylko czas konsultacji i projektowania, ale także czas realizacji drukarni lub najzwyczajniej w świecie – termin dostępności grafika (czyli mój 🙂 ) i jego harmonogram pracy.

Poligrafię ślubną można projektować tak na prawdę cały rok. O ile elementy takie jak układ stołów czy winietki realizuje się w terminie bliższym ślubu, tak o zamówieniu zaproszeń ślubnych powinna decydować… data początkowa, od której chcielibyście zacząć zapraszanie gości.

Bardzo często goście chcą mieć gotowe zaproszenia na święta Bożego Narodzenia czy Wielkanoc. Jednak szukanie ich na ostatnie dwa tygodnie przed terminem to kiepski pomysł, tym bardziej, iż większość zakładów drukarskich ma wtedy przedświąteczne oblężenie, a termin realizacji zdecydowanie się wydłuża.


Na proces projektowy i czas jego trwania ogromny wpływ ma także Wasza szybkość reakcji na wysłane poszczególne etapy projektowe. Im szybciej zapoznacie się z przesłanymi treściami i ustosunkujcie się do nich, tym szybciej ja przejdę do kolejnego etapu projektowego lub do wprowadzania poprawek.

W moim przypadku informacje dotyczące poligrafii ślubnej ustalam zawsze mailowo, odpowiadając w ciągu na maile (to ważne) – tak żebyśmy wszyscy mieli porządek w plikach i wiedzieli, która wersja jest aktualna.

Jeżeli nie posiadacie skrzynki mailowej zsynchronizowanej na smartfonie, na Facebooku mogę ewentualnie zostawiać Wam wiadomość, że na mailu czeka na Was niespodzianka :). Wysyłanie wiadomości np. z inspiracjami na Facebooku czy Instagramie, często we wczesnych godzinach porannych lub odwrotnie – późnych wieczornych nie jest dobrym pomysłem. Najlepiej mieć wszystko w jednym miejscu – czyli na mailu. Po pierwsze, wiadomo – w takich godzinach nie pracuję, a często odczytana w nieodpowiednim momencie wiadomość przepada w otchłani czatów z mamą, przyjaciółką czy chłopakiem i najzwyczajniej w świecie idzie w zapomnienie ;). A przy kilkunastu klientach, wiadomo, pamięć dobra, ale krótka!

Uwierzcie mi, nie ma nic gorszego od zastanawiania się: “Hmm…gdzie mi to wysłali? Na fejsie? Na gmaila? Zaraz tego poszukam, poczekajcie, tylko najpierw przesłajpuję 5 kilometrów czatu… Oooo wysłali mi zaproszenie na koncert. Zaraz, zaraz, tylko sprawdzę gdzie grają… Okej, to napiszę jeszcze do nich, wpiszę do kalendarza. No dobra. To co ja miałam właściwie zrobić?”

Tak jest, mniej więcej tak to właśnie wygląda :). Jako osoba pracująca na Facebooku mam podpięte kilka fanpage’y. Podczas właściwej pracy, kiedy potrzebuję maksymalnego skupienia, staram się nie wchodzić na media społecznościowe, bo najzwyczajniej w świecie nie jestem odporna na bombardujące mnie zewsząd bodźce. Podsumowując – do ustalania szczegółów współpracy, nigdy nie używamy Messengera. Mail to świętość.

  1. Przygotować inspiracje (z pewnością już wiecie, że Pinterest i Instagram to kopalnia skarbów)
  2. Wybrać teksty/wierszyki do zaproszeń (Ps. nie musicie ich przepisywać, wystarczy screen lub link)
  3. Listę gości w specjalnym pliku excelu (listę wysyłam Wam ja, wpisujecie w niej już imiona i nazwiska gości w formie odmienionej, tak, żebym potem nie musiała pisać do Was co najmniej 10 razy, czy powinno być “Macieja Małkusa” czy “Macieja Małkus” 🙂 ). To znacznie przyspiesza pracę. W pliku z listą jest też umieszczony specjalny link do strony, która pomaga w odmienianiu polskich nazwisk. 🙂

Zawsze do pierwotnej liczby zaproszeń proponuję dodać około 20-30 dodatkowych zaproszeń do późniejszego wypisania ręcznie. Przy druku hurtowym jest to kwestia dosłownie kilku złotych, a często ratuje Parę Młodą w takich przypadkach, jak pomyłki czy też niespodziewane przypomnienie sobie o cioci, której nie widziało się nigdy w życiu, ale mama powiedziała, że wypada zaprosić ;).

Problem pojawia się wtedy, kiedy już po zakończonym drukowaniu trzeba takie zaproszenia dodrukować ekspresowo, bo wiadomo – im mniej zaproszeń drukujesz i im mniej czasu masz na realizację, tym drożej wychodzą w przeliczeniu na jedną sztukę. Drukarnia ma też swoją eksploatacyjną cenę “na dzień dobry” (Nawet do 30 zł / szt.)

A po co przepłacać? Wesele to i tak często kosmiczna kwota, nie dorabiajcie sobie więc zbędnych kosztów ;-).


W związku z moim wieloletnim doświadczeniem odpowiedź jest prosta – lepiej drukowanie zlecić projektantowi i jego zaprzyjaźnionej drukarni. Nie polecam samodzielnego drukowania na drukarce domowej, ponieważ, co tu dużo mówić, nie osiągniecie efektu wow, jaki osiągniecie drukując poligrafię w drukarni. Przy okazji może wyrwiecie sobie trochę włosów, i porzucacie niecenzuralnymi słowami :). Drukarki domowe nie są przystosowane do grubszego papieru, a tusz często rozmazuje się na nieodpowiednim papierze – wtedy tusz na rzęsach Panny Młodej też przeważnie płynie, a tego przecież nie chcemy :). Efekty cięcia nożyczkami czy tanią gilotyną też pozostawiają wiele do życzenia, a postrzępione czy krzywe krawędzie, skutecznie mogą popsuć estetyczne wrażenia.


Korzystając z usług jednej / dwóch zaufanych drukarni wiem, że zaproszenie ślubne bądź cała poligrafia ślubna będzie wyglądała tak, jak założono, w takich kolorach i na takim papierze jaki sobie wymarzyliście. Dzięki korzystaniu z usług tych samych drukarni znamy swoje ustawienia komputerów/drukarek i dzięki temu nie mamy niespodzianek po wydrukowaniu 200 zaproszeń. Jeżeli nie mieszkacie tak jak ja w Białymstoku, to przesłanie takiej poligrafii, to najmniejszy koszt :).

Na cenę usługi wpływa wiele czynników, takich jak:

– złożoność i czasochłonność projektu

– format i styl

– rodzaj papieru

– ilość sztuk

– ilość zamówionych elementów poligrafii

Wiadomo, iż wydruk pojedynczych zaproszeń ślubnych, z obustronnym zadrukiem, na formacie A6 będzie tańszym rozwiązaniem, niż podwójne, składane zaproszenia, z obustronnym zadrukiem w formacie A6, bo najprościej mówiąc – to 2 x tyle papieru i 2 x tyle tuszu. Do tego dochodzi bigowanie, czyli składanie papieru, tak, żeby się nie połamał (to bardzo częste przy nieprofesjonalnym składaniu papieru o większej gramaturze).

Ważne są także uszlachetnienia oraz dodatki jak np: hot stamping, złocenie laminatorem, złocenie ploterem, kaligrafia ręczna, wstążki szyfonowe, pieczęci lakowe, sznurki, suszone źdźbła traw czy gipsówka, kalkowe obwolutki.

Ślub i wielką miłość z definicji i bajek powinno się mieć ponoć raz ;)… Ja takich ślubów jako projektant poligrafii ślubnej przeżyłam już…sporo :). Dlatego też polecam zdać się na moje doświadczenie. Żadna z osób, która korzystała z moich usług nie żałowała tego, a mogła cieszyć się nie tylko piękną poligrafią, ale przede wszystkim spokojem ducha.


W czasie kiedy projektant realizuje zamówienie Para Młoda, jeżeli chodzi o poligrafię, nie ma się o co martwić i w tym czasie może zajmować się innymi ustaleniami weselnymi :).


Znacie powiedzenie “ten który chce oszczędzić, dwa razy płaci”? Ja znam, bo nie jednokrotnie odbierałam telefony “Natalia, nie dam rady tego sama zrobić – to mnie przerasta” – i jest to jak najbardziej zrozumiałe, bo kto ma się znać tak dobrze na poligrafii ślubnej jak nie doświadczony grafik :)?

Pozwólcie sobie na ten komfort 🙂

MAUKI Natalia Małkus

tel. 517 138 573

natalia@mauki.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.